Każdy przedstawiciel branży TSL, od spedycji krajowej i międzynarodowej, przez transport oraz logistykę i usługi logistyczne, wie, czym jest problem logistyki ostatniego kilometra. To jedno z największych wyzwań i najpoważniejsza z barier procesu transportowego, zwłaszcza w e-commerce. To wręcz jej święty Graal! Pozornie błaha kwestia nadal pozostaje przedmiotem dyskusji o tym, jak sprawniej, szybciej i skuteczniej kończyć proces dostawy i dostarczać przesyłkę do klienta.
Etapy procesu dostawy
Najlepszym sposobem na zrozumienie istoty problemu logistyki ostatniego kilometra (znanej także jako logistyka ostatniej mili) jest zobrazowanie go praktycznym przykładem. Wyobraźmy sobie zakupy dokonane w sklepie internetowym przez dziesięciu różnych klientów detalicznych, mieszkających w tym samym mieście. Od momentu dokonania zakupu i rozpoczęcia procesu realizacji zamówienia może minąć kilka dni. W tym samym czasie dokonuje się kilka różnych procesów. W dużym uproszczeniu to:
- skompletowanie i spakowanie zamówień oraz przygotowanie ich do wysyłki
- przejęcie ich przez operatorów logistycznych (np. firmę kurierską)
- dostarczenie do sortowni lub tzw. WER – węzłów ekspedycyjno-rozdzielczych.
Zanim jednak przejdziemy do ostatniego etapu, dla łatwiejszego zobrazowania przyjmijmy, że transakcja została dokonana w tym samym sklepie, a wszystkie zamówienia zostały skompletowane w tym samym magazynie i trafiły do tej samej sortowni. Wszystko do tej pory przebiegło bezproblemowo. Tutaj zaczyna się jednak poważne wyzwanie, bo został ostatni etap:
– doręczenie przesyłki do odbiorcy końcowego.
Logistyka ostatniego kilometra
Naszych 10 różnych odbiorców mieszka (lub pracuje) w innych częściach miasta, niezbyt od siebie oddalonych, ale wymagających przejechania przez zatłoczone centrum. Pojawiają się wątpliwości:
- czy kurier zastanie każdego z nich?
- czy zdąży dostarczyć wszystkie na czas?
- jak zaplanować trasę, by „obsłużyć” wszystkich odbiorców?
Pytań – w zależności od konkretnej sytuacji – jest więcej. I wszystkie one składają się na problem logistyki ostatniego kilometra. Dostarczenie przesyłki na finalnym odcinku jest czaso- i pracochłonne, a ponadto generuje koszty (według niektórych źródeł realizacja tej dostawy stanowi nawet 40 proc. wszystkich kosztów związanych z logistyką)! Jest też niematerialny aspekt – większy ruch pojazdów dostawczych w centrum to wyższa emisja CO2 , a co za tym idzie, zagrożenie dla środowiska. W tych czasach ekologia i dbałość o dobrostan planety jest absolutnie nie do przecenienia!
Rozwiązanie problemu
Kwestię logistyki ostatniej mili próbowano rozwiązywać wielokrotnie. Niestety, bezskutecznie. Próbowano – i nadal próbuje się – rozwiązań, które finalnie okazują się jedynie półśrodkami, które niwelują tylko część problemów. Standardem stało się informowanie odbiorców o planowanej godzinie dostawy, tak by mieć pewność, że kurierowi uda się doręczyć przesyłkę. Nie rozwiązuje to jednak kwestii ochrony środowiska czy redukcji kosztów.
W tym przypadku zdecydowanie bliżej perfekcji są tzw. PUDO. Za tym skrótem kryje się określenie PickUp Drop Off point, czyli punktów odbioru i nadania. Takie punkty mogą znajdować się w sklepach, kioskach, ale także w specjalnych automatach paczkowych, które – zwłaszcza w miastach – można spotkać już co kilkaset metrów. Zwłaszcza w dobie pandemii i lockdownu te ostatnie zdały egzamin – dostawa stała się bezdotykowa, bezpieczna i to od możliwości i preferencji klienta zależy, kiedy odbierze paczkę. Ciężar „dostawy” do odbiorcy zostaje przerzucony na samego odbiorcę, a kurier – zamiast trzydziestu indywidualnych dostaw, dostarcza trzydzieści przesyłek do jednego automatu lub punktu.
Warto jeszcze raz powtórzyć: PUDO nie jest rozwiązaniem idealnym, ale w największym stopniu rozwiązującym problemy logistyki ostatniej mili. Czy kiedykolwiek powstaje lepsze, inteligentniejsze i wygodniejsze rozwiązanie? Mamy taką nadzieję!